W gronie wymienionych w zawiadomieniu do prokuratury są osoby z kierownictwa Lasów Państwowych, Ośrodka Kultury Leśnej i wydziału Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych nadzorującego działalność OKL, a także członkowie zarządu i rady nadzorczej spółki „Bieszczady” – czytamy w komunikacie Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Konferencja prasowa LP. Od lewej: Zastępca Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych - Jerzy Fijas, Dyrektor OKL - Adam Kozyra, Dyrektor Generalny Lasów Państwowych - Witold Koss
W drugiej połowie 2022 r. ówczesny dyrektor Lasów Państwowych zdecydował o uruchomieniu programu z budżetem 65 mln zł. Zadanie miało polegać na ustawieniu bilbordów promujących lasy i gospodarkę leśną. Jako podmiot koordynujący przedsięwzięcia na całą Polskę został wskazany Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie (OKL). Ten z kolei wykonanie i posadowienie 2000 konstrukcji zlecił spółce „Bieszczady” z Ustrzyk Dolnych. Faktyczne wydatki wyniosły 23 miliony złotych.
Sprawa dotyczy okresu, kiedy Ośrodkiem Kultury Leśnej nie kierował obecny dyrektor Adam Kozyra - powołany na stanowisko w roku 2024. Jak podają Lasy Państwowe, sprawa bilbordów była przyczyną pilnego odwołania poprzedniej osoby sprawującej funkcję dyrektora OKL.
- Jednak „Bieszczady” – wbrew jednoznacznie brzmiącym przepisom – nie wykonały praktycznie żadnej części zleconego i zapłaconego przedmiotu umowy; nie tylko zleciły całość zadania dwóm innym podmiotom niezwiązanym z Lasami Państwowymi, płacąc im za ustawianie bilbordów, ale samo ustawianie stalowych konstrukcji zleciły czterem innym firmom. W efekcie za część prac zapłacono dwukrotnie. Jest to przedmiotem odrębnego zawiadomienia – czytamy na stronie Lasów Państwowych.
Jak powiedział portalowi Pleszew24.info rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Rafał Zubkowicz, z dwóch tysięcy zaplanowanych bilbordów, faktycznie stanęło 310, a reszta była „gdzieś” składowana. Zmienione po wyborach parlamentarnych władze LP miały mieć nawet problem, aby pozostałe konstrukcje odnaleźć i zinwentaryzować.
- Firma „Bieszczady” była w całości zobowiązana do wyprodukowania i posadowienia bilbordów. Firma „Bieszczady”, łamiąc zasadę prawa zamówień publicznych, zleciła prace podmiotom zewnętrznym – mówili leśnicy podczas konferencji prasowej.
Lasy Państwowe skierowały do Prokuratury Regionalnej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nieprawidłowości wskazane w zawiadomieniu to – oprócz naruszenia prawa zamówień publicznych – znaczne zawyżenie kosztów zakupu bilbordów, nieuzasadnione finansowanie całego projektu ze środków Funduszu Leśnego, niegospodarność i potencjalne wykorzystanie bilbordów dla celów kampanii politycznej. Wiele konstrukcji, które zdążyły stanąć w terenie jest "gołych" - nie ma żadnych wlepek promujących lasy.
- Zostały złamane przepisy prawa zamówień publicznych. Przy okazji wykonywania tej umowy dopuszczono się wielu powszechnych przestępstw polegających na zlecaniu usług podmiotom zewnętrznym, które bądź tych usług nie wykonały w ogóle, bądź niepotrzebnie lub za zbyt wysoką cenę, czasami nawet dublując. To znaczy tę samą pracę wykonywało szereg podmiotów - dodaje Witold Koss, Dyrektor Generalny Lasów Państwowych.
Braki w dokumentacji i wady konstrukcyjne uniemożliwiają legalne i bezpieczne użytkowanie konstrukcji. Jak podkreśla obecny dyrektor OKL-u Adam Kozyra, niewłaściwe składowanie wyprodukowanych elementów powodowało ich trwałe uszkodzenia, korodowanie.
Slajd z prezentacji - konstrukcje w terenie.
Slajd z prezentacji - składowanie konstrukcji.
Osobną kwestią ma być wątpliwa estetyka zarówno całej koncepcji lokowania tablic, jak i konstrukcji.
Mają istnieć także poszlaki wskazujące na możliwość wykorzystania bilbordów w kampanii wyborczej do parlamentu.
- Cała akcja to książkowy przykład niegospodarności na ogromną skalę. Absolutnie za drogo, całkowicie bez nadzoru. Całkowicie zaniechano nadzoru nad elementami wyprodukowanymi. W pewnym momencie, we wrześniu, październiku projekt został po prostu porzucony, czyli po wyborach – wyjaśnia Witold Koss.
Leśnicy wskazują również na powiązania pomiędzy niektórymi pracownikami Lasów Państwowych, a firmami uczestniczącymi w wykonaniu.
- Usługi te zlecane były znajomym lub członkom rodzin zatrudnionych w Lasach Państwowych bądź w spółkach zależnych. Część dokumentacji zaginęła – podkreślał podczas spotkania z dziennikarzami Witold Koss.
Obecna dyrekcja Lasów Państwowych wskazuje, że sprawa musi być wnikliwie zbadana przez organy śledcze.
– Chcę z całą stanowczością zaznaczyć, że to nie leśnicy są odpowiedzialni za kompromitujące przedsięwzięcie. Audyt pozwolił sformułować zawiadomienie do prokuratury wobec konkretnych osób, w tym członków partii Suwerenna Polska. Prokuratura i sądy ustalą zakres ich odpowiedzialności. Jedyna droga do uzdrowienia sytuacji w Lasach Państwowych wiedzie przez samooczyszczenie – mówi Witold Koss, Dyrektor Generalny Lasów Państwowych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz