Ktoś zatłukł nowo narodzone kaczuszki w pleszewskim parku? Okazuje się, że to nieprawda

Nie żyją młode kaczki, które kilka dni temu przyszły na świat na stawie w parku miejskim. Okazuje się, że doniesienia niektórych mieszkańców o tym, że były zabite, są nieprawdziwe. 

Jak mówią okoliczni mieszkańcy, w niedzielę rano po stawie pływało kilkanaście piskląt.  W poniedziałek rano kaczuszki były martwe. Co zrozumiałe, wielu mieszkańców zaczęło podejrzewać, że zwierzątka zostały zabite. Podyktowane to było zrozumiałą troską. 

 - W niedzielę rano, kiedy objeżdżałem na rowerze pleszewski park, zauważyłem na wodzie stadko kaczych piskląt. Po południu wróciłem do parku i zauważyłem, że kaczątek jest mniej - powiedział Radiu Centrum pleszewianin Antoni Moch.

Jeszcze po południu w niedzielę w parku było widzianych 4 -5 kaczuszek, a więc mniej niż widział rano Antoni Moch. 

W poniedziałek rano, w drodze do pracy Antoni Moch znów zajechał nad staw. Zauważył  kilka martwych ptaszków. W przestrzeni publicznej ukazały się podejrzenia, że zwierzęta zostały zabite kijem. Okazało się to nieprawą. 

We wtorek strażnicy miejscy przejrzeli monitoring. Dzień wcześniej wpłynęło do nich zgłoszenie w tej sprawie. 

- Zostaly sprawdzone nagrania od niedzieli.  Absolutnie nikt nie atakował zwierząt.  Pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska wykonali oględziny na miejscu. Nie stwierdzono śladów uszkodzeń mechanicznych na ciałach kaczuszek.  Zachodzi duże prawdopoodobieństwo, że one nie zostały zamordowane. Może ktoś wysypał coś na przylegajacą do stawu trawę i one niestety to zjadły, a potem padły - mówi rzecznik ratusza Anna Bogacz.
 

Jak dodaje A. Bogacz, przy stawie zostanie zamontowana tablica informacyjna o szkodliwości dokarmiania kaczek chlebem i innymi elementami diety ludzkiej. 

[ALERT]1714462128233[/ALERT]