Zgodnie z Konwencja Haską, nie wolno wywieźć dziecka za granicę bez zgody drugiego rodzica. Takie postępowanie uznawane jest jako porwanie rodzicielskie. Chociaż sąd nakazał powrót dziecka do Irlandii, ojciec jest bezsilny.
Gary Oragano
Sąd w państwie, w którym dziecko miało miejsce zwykłego pobytu przed uprowadzeniem, pozostaje odpowiedzialny za kwestie związane z odpowiedzialnością (władzą) rodzicielską, takie jak prawo do pieczy nad dzieckiem i prawo do osobistej styczności z dzieckiem, do czasu rozstrzygnięcia sprawy dotyczącej uprowadzenia. Ma to zniechęcić rodziców do uprowadzenia dziecka w nadziei, że we własnym państwie uzyskają bardziej korzystny dla siebie wyrok - czytamy na stronie European Justice działająca w ramach organów Unii europejskiej
Swoją przyszłą żonę Gary poznał w Londynie. Zakochali się, w 2021 roku urodziła im się córeczka, u której po pewnym czasie stwierdzono spektrum autyzmu. W międzyczasie, do ich nowo zakupionego domu w Irlandii, wprowadziła się również na pewien czas mama żony. To – jak relacjonuje mężczyzna, zniszczyło relacje małżeńskie.
Mama „Małej O.” ( tak na użytek artykułu nazywa córkę tata, imię dziewczynki do wiadomości redakcji), wraz z dzieckiem 1 marca 2024 roku wyleciała z Dublina do Polski i miała do 26 marca przebywać u matki w Pleszewie. Przez ten czas miała też wykonywać badania córki w związku z autyzmem. Do domu w Irlandii jednak już nie wróciły.
- Mówiła, że nie wierzy w irlandzką służbę zdrowia i polska służba zdrowia jest lepsza – relacjonuje Gary Oragano.
Uprzedzając fakty, warto dodać, że później sąd i inne organy nie znalazły żadnych przyczyn w zachowaniu pana Garego, aby musiał być on separowany od córki, mężczyzna nigdy nie wykazywał żadnych zachowań patologicznych. Ma także dobrą pracę i wykształcenie – jest zatrudniony w lotnictwie.
- Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, także dostarczony przez uczestniczkę, wskazuje, iż wnioskodawca wykonywał obowiązki wobec córki w każdym niemal zakresie – pielęgnował, karmił, przewijał, nosił, kąpał, uczestniczył w wizytach lekarskich – czytamy w dokumentacji sądowej.
Już po przyjeździe kobiety z córką do Pleszewa, mała została zapisana do jednego z przedszkoli. W dniu 17 lipca 2024 roku Powiatowy Zespół ds. orzekania o niepełnosprawności w Pleszewie wydał orzeczenie o niepełnosprawności dziewczynki. Dziewczynka została objęta opieką w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pleszewie, która na początku września 2024 roku wydała opinię o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, a także orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego.
- Po zajęciach w przedszkolu odbywa terapię sensoryczną, logopedyczną, behawioralną autyzmu, hipoterapię i zajęcia wczesnego wspomagania – czytamy dalej w dokumentach sądowych.
Warto jednak zaznaczyć, że Sąd Apelacyjny nie daje wiary słowom o braku wsparcia dla „Małej O." w Irlandii. Na kilku stronach A4 sąd wymienia dostępne w Irlandii instytucje pomocowe, mechanizmy terapii i wsparcia dla dzieci ze spektrum autyzmu. Ojciec ma także bardzo dobre ubezpieczenie.
Postanowieniem z dnia 10 października 2024 roku, Sąd Okręgowy w Łodzi w punkcie 1. nakazał (imię matki dziecka) Oragano zapewnienie powrotu małoletniego dziecka (imię i nazwisko „Małej O”) urodzonej w dniu 14 października 2021 roku w Kerry (Irlandia), córki (imię matki) i Gary małżonków Oragano, na terytorium Irlandii, zobowiązując matkę dziecka (imię matki) Oragano do przywiezienia dziecka na terytorium Irlandii, względnie wydania małoletniej ojcu dziecka Gary Oragano, w terminie dwóch tygodni od dnia uprawomocnienia się postanowienia. Sąd Apelacyjny podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji.
Od tego czasu pan Gary wykorzystując administrację irlandzką oraz polską, w tym ministerstwa, ambasadę, policje krajowe, prokuraturę i sądy usiłuje odnaleźć córkę. Bezskutecznie.
Nie udaje się nawet próba samego spotkania z córką w Polsce, choć zgodnie z literą prawa, „Mała O.” powinna dawno wrócić do Irlandii.
- W kwietniu 2024 roku zarezerwowałem mieszkanie w Poznaniu na tydzień, aby zobaczyć moją córkę, moja żona odmówiła wyjazdu. Stwierdziła, że pada deszcz, a moja córka ma przeziębienie – relacjonuje pan Gary.
- 27 maja 2025 r. Sąd Rejonowy w Pleszewie wydał nakaz odebrania mojej córki od mojej żony. Pracownicy sądu i policja podjęli 2 próby doręczenia tego nakazu, ale moja żona za każdym razem się ukrywała. Moja żona nie odbierała telefonów ode mnie, sądu ani policji. Mój prawnik również wysłał formalne żądanie, ponieważ mieliśmy dowody na obawy dotyczące bezpieczeństwa mojej córki w oparciu o dziwne wiadomości SMS od mojej żony. Potem sąd poinformował mnie, że mam przyjechać do Pleszewa o 11 rano 16 czerwca, aby odebrać córkę. Przyjechałem z personelem sądu i policją, ale nikogo nie było w domu - relacjonuje ojciec „Małej O.”.
- Policja warszawska odmówiła szukania mojej córki oraz sprawdzania innych szpitali. Powiedzieli mi, że mogę zostać ukarany grzywną w wysokości 500 zł za złożenie fałszywego zgłoszenia. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem – mówi pan Gary.
Rankiem 26 czerwca policja wraz z kuratorem dokonali przeszukania domu babci „Małej O." w Pleszewie.
- Nie znaleźliśmy dziecka. Babcia pod groźbą odpowiedzialności karnej zaświadczyła, że nie wie, gdzie przebywa jej córka wraz z wnuczką. Będziemy informować o sprawie prokuraturę. Nic więcej nie możemy zrobić – powiedziała nam w rozmowie telefonicznej kurator.
Z kolei Gary Oragano nie wierzy swojej teściowej z Pleszewa, gdy ta mówi, że nie wie, gdzie jest jego żona wraz z dzieckiem.
Jak się okazuje (co redakcja potwierdziła również w rozmowie z policjantem z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu), w przypadku tak zwanego Uprowadzenia Rodzicielskiego (bo o tym tu może być mowa), nie jest możliwe wydanie czegoś w formie „listu gończego”.
- Moja żona nie ma żadnych dochodów w Polsce, nie posiada żadnej nieruchomości, nie ma nawet środków do życia – mówi Gary.
Pan Gary Oragano zwraca się z prośbą. Jeśli ktoś wie, gdzie przebywa jego córka:
- Jestem całkowicie załamany, tak bardzo boję się o moją córkę. Minęło ponad 6 miesięcy, odkąd ostatni raz widziałam moją córkę. Minęło ponad 475 dni, odkąd została zabrana z łóżka o 3 rano w Irlandii i nigdy nie wróciła.
Interwencja w domu babci "Małej O."
Interwencja w domu babci "Małej O."