[FOTORELACJA]120[/FOTORELACJA]
(Irena Kuczyńska)
Na swoje 10. urodziny Teatr Prawie Wielki przygotował "Igraszki z diabłem"- pełną humoru i ironii opowieść o walce dobra ze złem. Głównym bohaterem jest dobroduszny, powracający z wojny dragon – Marcin Kabat, który nieoczekiwanie zostaje wplątany w walkę o zbawienie dusz dwóch młodych, naiwnych kobiet. To one własną krwią podpisały diabelski cyrograf gwarantujący im znalezienie wymarzonego kandydata na męża. W ten oto sposób w ziemskie relacje Marcina, Pustelnika, służącej Kasi i królewny wkraczają anioły i diabły.
Oto najbardziej zwięźle przedstawiona fabuła spektaklu wg scenariusza Jana Drdy. Reszta to dzieło aktorów - amatorów no i oczywiście reżyserki Aldony Jańczak, która też brawurowo zagrała rolę diabła Korborunda. Ale wracajmy do głównych bohaterów czyli Marcina Kabata, którego grał Marek Sikora. Widać było jak ten aktor w ciągu kilku lat występowania na scenie rozwinął swój talent sceniczny.
Podobnie jak Małgorzata Walendowska - występująca w roli sepleniącego władcy piekieł Belzebuba. Zdawało się, że tłum znajomych na widowni, jeszcze ją nakręcał i mobilizował. Elżbieta Borowiak w roli diabla Solfernusa też była świetna. Już samo patrzenie na nią pobudzało widza do śmiechu.
Ewa Matuszczak doskonale się czuła w roli wąsatego zbója Saraka, podobnie jak drugi zbój, w którego wcieliła się Zosia Ferenc.
Podobał mi się Scholastyk Kryspin Zięciak i żywiołowy Lucjusz czyli Grażyna Jezierska. Ta ostatnia miała chyba, nie licząc Marka Sikory, najdłuższą rolę do wyuczenia. Chapeau bas!
Zapomniałam o służącej Kasi - Małgorzacie Zaradnej - bardzo mi się podobała. Zwinna, wiotka, szybka. Zresztą nie było chyba bohatera - aktora, do którego by można się czepiać. Podziwiam Iwonę Kaczor - grającą rolę diabełka imieniem Belial i jej córki - Anioła Fila, którego grała Beata i Teo, w którego rolę wcieliła się Klaudia. Brawa dla utalentowanej rodzinki.
Pozostała jeszcze Paulina Biernat - czyli diabeł Alkuch, grający w starym młynie w mariaszka z dwoma kumplami, w tym ze wspomnianym już Korborundem i Omnimorem - którego zagrała Agnieszka Wojciechowska. Był jeszcze Hubert - czyli Dariusz Ferenc.Też zrobił wrażenie.
Kolejna postać: Królewna Disperanda - Emilia Olszak. Prywatnie siostra Marka Sikory. Znakomita - zwłaszcza w scenach z bratem.
Na widowni zasiadła polonistka Aldony Jańczak - prof. Jolanta Cyunczyk z Liceum Ogólnokształcącego w Koźminie Wlkp. Nie spuszczała oka ze sceny. Pogratulowała też swojej dawnej wychowance. Znaczy, że było ok. A nawet bardzo ok.
I na koniec. Bardzo ważną rolę w przedstawieniu grała muzyka. Zwłaszcza w spektaklu w kinie Hel, gdzie nie było kurtyny. Zadbał o nią Janek Balcer, wielkie brawa dla niego. Jak i dla wszystkich, za wszystko - za role, za stroje, za dekoracje, które aktorzy amatorzy przygotowali sami. Za to, że Wam się chciało chcieć. To, co w profesjonalnym teatrze robi tłum ludzi, w Teatrze Prawie Wielkim robią sami aktorzy. I publiczność to docenia i za to kocha aktorów - amatorów, którzy przygotowanie tego spektaklu rozpoczynali wiosną. My, Wasi fani, chcielibyśmy, żeby Wam jak najdłużej się chciało chcieć.
Autorka recenzji (Irena Kuczyńska) wraz z aktorką Ewą Matuszczak.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz