Komendant główny OHP wskazuje, że wojsko w Pleszewie to zagrożenie dla mieszkańców. "Nikt ze mną nawet o tym nie rozmawiał"

Komendant główny OHP sam przyznaje, że  jest głównym hamulcowym oddania byłych koszar z powrotem wojsku. Dlaczego? 

Przypomnijmy: Ochotnicze Hufce Pracy zostały sprowadzone do Pleszewa w latach 90. XX wieku w miejsce wojska "zabranego stąd"  decyzją z czasów, gdy Premierem Polski była pleszewianka Hanna Suchocka.

Tradycje wojskowe wciąż żyją w Pleszewie. Dlatego sporą grupę osób ucieszyły informacje o wizji lokalnej przedstawicieli Wojska Polskiego w Pleszewie i dużych szansach na powrót  Wojska Polskiego w mury koszar przy Alejach (nomen omen) Wojska Polskiego.  W roku 2025 te "przymiarki" stały się już informacją publiczną. Pleszewianie z jednej strony widzą w wojsku szanse na nowe miejsca pracy, zbyt dla firm, rozwój gospodarczy. Z drugiej: w świadomości zbiorowej pokoleń, które pamiętają lata 90., funkcjonuje pewne "poczucie krzywdy" spowodowane wyprowadzeniem wojska z Pleszewa.          

Komendant główny OHP: "jestem hamulcowym" 

Z wizytującym Pleszew Jerzym Budzynem (powołanym już za rządów obecnej koalicji) rozmawiała Irena Kuczyńska, współpracująca z Redakcją Pleszew24.info autorka bloga Irena Kuczyńskapl . Jak się okazuje, komendant główny OHP nie należy do grona entuzjastów powrotu wojska w mury koszar w Pleszewie.   

Jak podkreśla, nikt z nim na ten temat nie rozmawiał: 

Ja się dowiaduję ciągle, że ktoś się z kimś spotkał, ktoś czegoś chce. Natomiast nikt się do mnie w tej sprawie nie zwracał, a chciałbym przypomnieć wszystkim, że to OHP jest trwałym zarządcą tego terenu i jeżeli cokolwiek ma być oddane, to najpierw trzeba to uzgodnić z OHP -mówi.

Jak dodaje Budzyn w rozmowie:

Jeżeli będzie gdzie przenieść OHP, a ktoś odpowiedzialny powie, że ten teren jest dla wojska niezbędny, to ja to będę bardzo poważnie rozważał. Ale na razie, po pierwsze, nikt mi nie powiedział, że chce mieć tu wojsko -  poza tym, co czytam ewentualnie w jakichś lokalnych przekazach, ani też nikt nigdy mi nie powiedział, gdzie moglibyśmy to OHP przenieść - mówi.

Jak w rozmowie z dziennikarką sugeruje J. Budzyn, lokalizacja siedziby wojska w mieście nie jest bezpieczna dla mieszkańców Pleszewa. 

 - W Polsce jednostki wojskowe się z miast wyprowadza, a nie wprowadza, dlatego że w przypadku zaistnienia jakiejś sytuacji kryzysowej, no to oczywiście wiadomo, że przeciwnik będzie uderzał przede wszystkim w jednostki wojskowe. No więc po co to wprowadzać do miasta? To trzeba wyprowadzić z miasta.

Irena Kuczyńska zapytała komendanta:  "Jest pan postrzegany jako główny hamulcowy oddania byłych koszar dla wojska. Czy to prawda?". Komendant zaznaczył, z uwagi na okoliczności, może się zgodzić z tym twierdzeniem.  Później wyjaśnił, jak już wyżej wspomnieliśmy, że jest to spowodowane m.in. brakiem omawiania z nim planów, których skutkiem ma być wyprowadzka młodzieży. 

 - Tak, to prawda (czy jest pan hamulcowym? - przyp. red.) . Nie oddamy tych koszar dla wojska, dlatego że w tych koszarach dzisiaj kształcimy młodzież. Wychowujemy i kształcimy młodzież, która pochodzi z bardzo złych i trudnych rodzin. I nie wyobrażam sobie sytuacji, żebyśmy jedną rzecz naprawiali, kosztem drugiej rzeczy. 

Jak poinformowała I. Kuczyńska, Burmistrz Pleszewa Arkadiusz Ptak, który jest zwolennikiem powrotu wojska do Pleszewa, nie chce komentować wypowiedzi Jerzego Budzyna i kwestii oddania koszar dla armii. Włodarz dodaje, że miasto zaproponowało Ministerstwu Obrony Narodowej bezpłatne przekazanie miejskich gruntów na terenie dawnej jednostki, na których stoją garaże miejskie oraz działek pod budowę wojskowych bloków przy ul. 70 Pułku Piechoty.

Do spotkania burmistrza z komendantem w poniedziałek nie doszło.

Pełna rozmowa wkrótce ma się ukazać na portalu IrenaKuczyńska.pl 

[ZT]15144[/ZT]

[ZT]15108[/ZT]

[ZT]15138[/ZT]