Mecze w ramach 19 kolejki 2 Ligi były nie lada gratką dla fanów koszykówki. Odbyły się dwa pojedynki ,,na szczycie” - lider, Pogoń Prudnik podejmował Turów Zgorzelec (3 miejsce), a Kosz Pleszew, który w tabeli znajduje się tuż za Prudnikiem, zmierzył się z Polkątami Kąty Wrocławskie, które piastowały piąte miejsce w stawce. Pogoń wysoko pokonała Turów i oczy fanów basketu skierowały się w stronę drugiego hitowego spotkania.
Pierwsze posiadania na parkiecie były sygnałem dla Pleszewa, iż gospodarze postawili twarde warunki. Jednak miraż wyrównanego spotkania szybko się rozmył. Przyczynili się do tego wielcy nieobecni ostatnich spotkań Pleszewa - Michael Hicks i Krzysztof Spała. Brakujące trybiki w ofensywnej maszynie Kosza Ciepłomaxu wskoczyły na swoje miejsca, dzięki czemu Kąty Wrocławskie przekonały się o pełnym potencjale drużyny Alana Urbaniaka.
Druga kwarta była jeszcze bardziej bolesnym doświadczeniem dla gospodarzy. Drużyna gości poszła za ciosem i zasypała przeciwników gradem trójek. Koszykarski popis rozpoczął także Filip Sieradzki, który w swoim stylu zdominował cały parkiet, skutecznie punktując i zbierając piłki nad rywalami. W ostatecznym rozrachunku zanotował 11 punktów i 11 zbiórek. Parafrazując Benjamina Franklina, w życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki, i ,,double-double” Filipa Sieradzkiego.
Dobrą dyspozycję ,,zza łuku” pokazał drugi podkoszowy, DeAnte Barnes, który na przestrzeni sezonu wyraźnie rozwinął się w tym elemencie koszykarskiego kunsztu. Kąty Wrocławskie bezradnie walczyły z ofensywnym szturmem Pleszewa. Nie ułatwiali sobie tego zadania faulując gości, którzy ochoczo punktowali na linii rzutów osobistych. Różnica punktowa zwiększała się, a pleszewianie nie mieli zamiaru wypuścić zwycięstwa z rąk.
3 kwarta również była świetnym pokazem skutecznej, bezkompromisowej gry. Trójki wpadały jak na zawołanie, a w zawodnikach Kątów Wrocławskich przygasał ostatni płomień nadziei. Ostatni segment spotkania był już formalnością. Mimo, że pod względem zdobytych punktów była to najlepsza kwarta gospodarzy, było to o wiele za mało, aby sprawić zagrożenie pleszewskiej maszynie, która w tym spotkaniu pracowała na najwyższych obrotach. Goście dorzucili jeszcze kilka trójek i dobitnie pokazali, kto w tym spotkaniu zasłużył na zwycięstwo.
W spotkaniu z Kątami uwidocznił się cały ofensywny potencjał Kosza Pleszew. Znakomita skuteczność (niemal 70% za dwa i ponad 40% za trzy) z którą w parze poszło solidne ustawienie szeregów obronnych zaowocowało w najlepszy z możliwych sposobów. Tym spotkaniem pleszewianie dali wszystkim ligowym przeciwnikom do zrozumienia - Kosz Pleszew jest piorunująco groźnym rywalem.
Dijo Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie - Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew 65:87 (15:21, 11:26, 18:22, 21:18)
Dijo Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie:
Kacper Burakiewicz - 17,
Aleksander Lentka - 12,
Michał Nowak - 11,
Dawid Stępień - 7,
Jan Fedorski - 6,
Aleks Żmijak - 5,
Łukasz Piotrowski - 3,
Bartosz Jadaś - 2,
Kacper Hałdaś - 2.
Ponad to grali: Dominik Pyrda, Rafał Chwastyk,
Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew:
De Ante Barnes - 18,
Mikołaj Spała - 17,
Michael Hicks - 16,
Filip Sieradzki - 11,
Patryk Marek - 9,
Krzysztof Spała - 7,
Eryk Adamiec - 5,
Patryk Cebulski - 2,
Saba Murghulia - 2.
Ponadto grał: Julian Kuczyński
Kolejne spotkanie pleszewscy koszykarze rozegrają w najbliższą środę w Ostrowie Wielkopolskim. Derby południowej Wielkopolski rozpoczną się w hali przy ulicy Wrocławskiej o godzinie 19:45.
Pierwsze spotkanie drugiej rundy rozgrywek na własnym parkiecie, Kosz Pleszew rozegra prawdopodobnie w piątek 24 stycznia z zespołem WKS Śląsk Wrocław. Trwają jeszcze ustalenia miedzy klubami co do daty tego meczu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz