Od kilku lat systematycznie odrestaurowane są groby ofiar wojennych w Pleszewie. Działania te koordynuje Muzeum Regionalne w Pleszewie.
Jak poinformowały władze, nowe pomniki postawiono na trzech kolejnych mogiłach:
Pomniki zostały wykonane według projektu zatwierdzonego przez Urząd Wojewódzki w Poznaniu. Treść na płytach nagrobnych z kolei podlegała akceptacji Instytutu Pamięci Narodowej. Całkowity koszt renowacji grobów został pokryty z funduszu Wojewody Wielkopolskiej Agaty Sobczyk.
- Szczególnie mnie cieszy fakt, że w końcu zostały uporządkowane treści na nagrobkach i są one obecnie zgodne z prawdą historyczną. Dotychczas mieliśmy tam wypisane informacje (z resztą ten problem dotyczy całej Polski), że zbrodni dokonali naziści lub faszyści. Otóż nie. To nie byli żadni "tajemniczy, jacyś tam" faszyści lub naziści o nie wiadomo jakim rodowodzie. To byli Niemcy. I ta informacja musi wszędzie wybrzmiewać. Tak też jest na nowych pomnikach które stawiamy - mówi dyrektor Muzeum Regionalnego Adam Staszak.
Przykład absurdalnej informacji na starym grobie Leszka Malinowskiego: "Zginął tragicznie", bez określenia w jakich okolicznościach.
Nowe pomniki
Jak zapowiada dyrektor, już wkrótce rozpocznie się budowa nowego pomnika - na zbiorowej mogile ofiar niemieckich z 1939 roku. Jest ona zlokalizowana na cmentarzu przy ulicy Kaliskiej, na końcu głownej alei. Pochowane są tam ofiary z siedziby Gestapo przy ulicy Sienkiewicza (ekshumowane po wojnie z podwórka tej kamienicy). Drugą grupę stanowią rozstrzelani w podpleszewskim lasku Boreczek, zwanym też Laskiem Malińskim.
- Po renowacji na pomniku zostaną wypisane imiona i nazwiska osób - czego obecnie tam nie ma - zapowiada A. Staszak.
Dzień przed egzekucją, tj. 5 listopada 1939 roku około 13 osadzonych w pleszewskim więzieniu Polaków udało się do majętności Jouanna na Maliniu i tam pod czujną strażą niemieckich oprawców wykopali dół o długości 4 m i 2,5 m szerokości. 6 listopada 1939 r. do Pleszewa przybyło zbrodnicze Einsatzkommando pod dowództwem Gerharda Flescha. Więźniowie osadzeni w więzieniu przy ul. Kaliskiej 24 stanęli przed sądem doraźnym. Ci, którzy otrzymali przy przesłuchaniu jedynkę, byli przeznaczeni na rozstrzelanie, zaś ci, którzy otrzymali dwójkę – na obóz koncentracyjny. Pięciu skazanych na śmierć pleszewian Niemcy załadowali na samochód ciężarowy i wywieźli do Lasku Malińskiego. Tam zostali rozstrzelani. Kolejnymi ofiarami byli Czesław Kolibabka oraz Kazimierz Ludwiczak, zastrzeleni z rewolweru przez Herberta Lange. Egzekucji przypatrywali się Christian Jouanne i jego brat Claus, którzy po jej zakończeniu spokojnie odjechali do Malinia powózką zaprzęgniętą w siwe konie. Po wojnie, 23 maja 1945 r. w Lasku Malińskim ponownie pojawili się ludzie z łopatami. Byli to jednak tym razem osadzeni w więzieniu Niemcy, którzy odkopywali zabitych mieszkańców Ziemi Pleszewskiej. Dzięki zeznaniom naocznego świadka Karola Peltza oraz Jana Tanasia, a także przedmiotom osobistego użytku znalezionym w masowym grobie, udało się podczas ekshumacji zidentyfikować wszystkie siedem ofiar, a są to: Stefan Magnuszewski, Józef Szczepański, Walenty Mizerkiewicz, Władysław Szewczyk, Stanisław Głuch, Czesław Kolibabka i Kazimierz Ludwiczak. Uroczysty pogrzeb 15 ofiar zbrodni niemieckich zamordowanych w 1939 roku odbył się w Pleszewie 27 maja 1945 roku. Wszyscy zostali pochowani we wspólnej mogile na cmentarzu przy ulicy Kaliskiej w Pleszewie. Pogrzeb miał charakter symboliczny. W tym dniu wielu mieszkańców Pleszewa manifestacyjnie wyszło na trasę konduktu żałobnego i oddało hołd wszystkim ofiarom zbrodni nazistowskich z terenu Ziemi Pleszewskiej.
(Opr. Katarzyna Rutkowska, Muzeum Regionalne w Pleszewie)
Zanim w ogrodzie dr. Białasika padły strzały, doszło w Pleszewie do aresztowań niektórych mieszkańców miasta, którzy od tej pory stali się niemieckimi zakładnikami. Aresztowanych osadzono w więzieniu przy ulicy Kaliskiej w Pleszewie.
Dnia 13 października 1939 r. dwóch gestapowców zapukało do drzwi plebanii w Kowalewie. Nie była to jednak kurtuazyjna wizyta. Tego dnia przyjechali aresztować ks. Aleksandra Szymańskiego, proboszcza miejscowej parafii. Oficjalnie powodem zatrzymania tego zasłużonego kapłana było oskarżenie go o antyniemieckie zachowania przed wybuchem II wojny światowej. Osadzono go w więzieniu w Pleszewie, w samotnej celi nr 24.
Tydzień później, 20 października 1939 r., zakomunikowano ks. Szymańskiemu oraz czternastu innym osadzonym, że są zakładnikami niemieckiej administracji wojskowej miasta Pleszewa, którzy za nienależyte zachowanie się ludności odpowiadają. Byli to oprócz wspomnianego ks. Szymańskiego: Stanisław Janiczek (kupiec), Michał Gnott (kupiec), Józef Suchocki (aptekarz), dr Zbigniew Cichowicz (ziemianin), Luis Seidel (handlarz), Witold Kopczyński (adwokat), Leon Drzewiecki (kupiec), Józef Koperny (nauczyciel gimnazjum), Czesław Kozłowicz (mistrz malarski), Josek Lewin (handlarz), Bronisław Samulski (inżynier), Jan Marciniak (kupiec), Ignacy Laskowski (nauczyciel gimnazjum) oraz Tadeusz Tuczyński (mistrz malarski). Afisz informujący o zatrzymaniu zakładników miasta Pleszewa znajduje się w Muzeum Regionalnym w Jarocinie. Zakładnikom groziło, że w razie rozruchów lub oporu ludności przeciw wojsku niemieckiemu, albo władzom cywilnym i ich zarządzeniom, odpowiadają […], oprócz innych środków zapobiegawczych, swoim życiem. W ten sposób niemiecki Wehrmacht zabezpieczał zaplecze frontu.
Przymusowy pobyt mieszkańców ziemi pleszewskiej w więzieniu przy ulicy Kaliskiej 24 był pierwszą odsłoną ich okupacyjnego dramatu. Bicie, straszenie, poniżanie oraz śmierć będą towarzyszyć większości z nich do końca wojny. Komendantem całego więzienia był Erich Sylla, obuwnik i miejscowy volksdeutsch.
Wspomniany powyżej ks. Szymański przeżył wojnę i zrelacjonował niemieckie zbrodnie na terenie ziemi pleszewskiej. Jego zeznania złożone prawie sześć lat po opisywanych wydarzeniach są niezwykle cenne w kontekście wyjaśnienia mordu dokonanego w ogrodzie dr. Jana Białasika. Jako jedyny określił dzienną datę zamordowania ośmiu Polaków w tym miejscu. Według niego było to w nocy z 30/31 października 1939 r. W literaturze przedmiotu autorzy przyjmują jednak, że zbrodni tej dokonano na początku listopada 1939 r. Wtedy do pleszewskiego więzienia wpadli pijani gestapowcy i zaczęli wywoływać z cel poszczególnych osadzonych. Według Edwarda Dąbkiewicza wywiezionych na rozstrzelanie Polaków Niemcy mieli wpisywać do księgi więziennej jako wywiezionych do Poznania. Informację tę Dąbkiewicz zdobył od swojego teścia, dozorcy więziennego Kleinerta.
Według złożonych po wojnie relacji świadków, na korytarzu więziennym słychać było nazwiska wywoływanych z cel tych oto więźniów: Jana Kerna z Pleszewa, Żyda Izydora Rawitschera kupca z Pleszewa, Antoniego Pietrzaka z Brzezia, Józefa Czaplińskiego z Pleszewa, Adama Łamka z Sośnicy oraz Józefa Kaźmierczaka z Zawidowic. Razem rozstrzelanych miało być dziewięciu mężczyzn. Początkowo zamordowanych Polaków miało być więcej. Wywołany z celi został również jeden z zakładników miasta Pleszewa dr Cichowicz, ziemianin z Marszewa, ale z niewiadomych przyczyn został zawrócony. Sytuacja ta tak nadszarpnęła jednak jego zdrowie psychiczne, że na drugi dzień w celi więziennej z powodzeniem targnął się na swoje życie. Można uznać, że był on dziesiątą ofiarą tej tragicznej nocy. Wywołanych więźniów wyprowadzano na dziedziniec i wywożono samochodem osobowym do willi przy ulicy Sienkiewicza 21, ówczesnej pleszewskiej siedziby gestapo. W każdym aucie jechało trzech Polaków. Odbyły się trzy takie transporty.
Tam, w ogrodzie na tyłach willi dr. Białasika, pojedynczymi strzałami z pistoletu pozbawiano ich życia. Z protokołu ekshumacji dokonanej w tym miejscu w 1945 r. wynika jednak, że część ofiar mogła zginąć od uderzenia tępym narzędziem w głowę. Ciała wrzucano do wykopanego kilka dni wcześniej dołu, jedne na drugie. Według Janiny Lorenc, bezpośredniego świadka tych rozstrzeliwań, której posiadłość graniczyła z ogrodem dr. J. Białasika, egzekucje trwały od 300 do 600 nad ranem. Słychać było jęki i dobijanie rannych.
Dnia 25 maja 1945 r. odbyła się ekshumacja pomordowanych w ogrodzie gestapo mieszkańców ziemi pleszewskiej. Ekshumowano wówczas ciała jedynie ośmiu osób. Co natomiast stało się z wywiezioną z więzienia dziewiątą ofiarą? Odpowiedzią na to pytanie są kolejny raz zeznania ks. Szymańskiego: Rychłym rankiem zbudziły nas wielkie wrzaski gestapowców i przed więzienie zajechał zwykły wóz, na którym przywieziono ciężko rannego Pietrzaka z Brzezia. Na rozkaz gestapowca przyniesiono go na podwórze więzienne i wtedy dowiedzieliśmy się, że on był jednym z tych, których odwiozło trzeci raz auto w nocy. W czasie jazdy wyskoczył z samochodu i począł uciekać i został ranny i wtenczas gestapowiec oświadczył, że zrobią tak z każdym, kto by chciał uciekać z więzienia. Następnie wydobył rewolwer i zastrzelił go, kazano go zakopać.
Antoniego Pietrzaka pochowano na dziedzińcu więziennym w dole i przysypano wapnem. Przeczuwając zbliżającą się śmierć, podjął ostatnią próbę ratowania życia, niestety nieudaną. Po wojnie komunistyczne władze przekopały całe podwórze więzienne, ale znaleziono jedynie parę butów, należących najprawdopodobniej do zabitego Pietrzaka. Wszystko wskazuje na to, że Niemcy jeszcze w czasie wojny wykopali ciało i przenieśli je w inne miejsce. Tym, którym strzelał, był najprawdopodobniej Herbert Lange, komisarz gestapo z Poznania.
Przeprowadzone w 1945 r. w Pleszewie ekshumacje i częściowe identyfikacje ofiar tych mordów nie odpowiedziały w pełni na pytanie, kto z Polaków został rozstrzelany w ogrodzie dr. Białasika. Pojawiły się problemy i wątpliwości co do tożsamości wszystkich pomordowanych osób. W wyniku licznych oględzin ciał i zeznań krewnych oraz znajomych ofiar ustalono w sposób nie budzący wątpliwości dane personalne jedynie czterech z nich:
Wątpliwości identyfikacyjne pojawiły się przy trzech kolejnych ciałach. W protokole ekshumacyjnym z 25 maja 1945 r. m.in. zanotowano: W grobie pomordowanych znajdowała się książka żydowska od modlitwy – tora, co świadczy o tym, że wśród zamordowanych znajdowała się osoba wyznania mojżeszowego. Mówi się w Pleszewie, w szczególności mówią współwięźniowie, że miał być zamordowany razem z Polakami w ogrodzie śp. dr. Białasika, niejaki Żyd Izydor Rawitscher. W świetle zgromadzonej przeze mnie dokumentacji wynika jednoznacznie, że w ogrodzie gestapo funkcjonariusze Sonderkommando Pleschen, bo tak nazywała się ta doraźnie zorganizowana jednostka niemiecka, zamordowali aresztowanego we wrześniu w Pleszewie I. Rawitschera. Został on w maju 1945 r. potencjalnie przez polską komisję sądowo-lekarską rozpoznany, ale nie zidentyfikowany. Jego ciało spoczęło wraz z wszystkimi ofiarami 27 maja 1945 r. na cmentarzu katolickim przy ulicy Kaliskiej w Pleszewie.
Początkowo, podczas ekshumacji 25 maja 1945 r., wśród ofiar Andrzej Filipiak i Leon Pluta rozpoznali swojego znajomego Franciszka Lipowczyka. Potwierdzać by to mogła także odnaleziona w grobie kartka z pisma religijnego „Straż Honorowa Najświętszego Serca Jezusowego” z napisem Lipowczyk. W wyniku jednak późniejszych sprzecznych zeznań świadków, asesor sądowy Leon Skubiszewski uznał zwłoki rzekomego Franciszka Lipowczyka jako nierozpoznane.
Problem pojawił się również przy identyfikacji kolejnych ekshumowanych ciał. Początkowo rodzina rozpoznała w jednym z nich Józefa Wałęsę, jednak 26 maja nieoczekiwanie członkowie rodziny Bronisława Hadrycha również stwierdzili, że rozpoznają w nich swojego syna, brata i szwagra. W tym konkretnym przypadku sąd postanowił zwłoki przedmiotowe uznać za nierozpoznane, z uwagi na to, że rodzina Wałęsy twierdzi, że to jest Wałęsa, zaś rodzina Hadrycha, że to jest Hadrych.
W przypadku ostatniego, ósmego ciała, nie było wątpliwości przy identyfikacji. Nie zostało rozpoznane przez nikogo.
(opracowanie Tomasz Cieślak, źródło: https://historiajarocina.pl/0
[ZT]12029[/ZT]
[ZT]12026[/ZT]
[ZT]12032[/ZT]
[ZT]12019[/ZT]
[ZT]12000[/ZT]
[ZT]11992[/ZT]
[ZT]12035[/ZT]
12 0
Powinny to być miejsca obowiązkowe (czytaj: przymusowe) do zwiedzania przy okazji każdorazowych odwiedzin m. in. "superprzyjaciół" z Ammerland. Oczywiście wszystko połączone z wręczeniem listy zrabowanych Polsce (i nigdy nie zwróconych) bogactw i dzieł sztuki, oraz, przypomnieniem kwoty żądanych reparacji wojennych.