Funkcjonariusze łódzkiej policji podjęli akcję w związku z podpaleniem mężczyzny na jednym z przystanków autobusowych. Niestety, mężczyzna zmarł z powodu odniesionych obrażeń.
Zdarzenie to miało miejsce w nocy z 19 na 20 marca, kiedy policja z Łodzi otrzymała zgłoszenie o podpaleniu mężczyzny na przystanku przy ulicy Pomorskiej. Na miejsce natychmiast skierowano służby ratunkowe, jednak mężczyzna, który stanął w ogniu, nie przeżył.
Funkcjonariusze ustalili, że sprawca, po podpaleniu pozostał w bezpiecznej odległości, obserwując akcję ratunkową, a następnie uciekł komunikacją miejską.
Prawdopodobnie doszło do zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
- Na obecnym etapie wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z zabójstwem popełnionym ze szczególnym okrucieństwem - informuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.
Dzięki szybkiej pracy policji, jeszcze tego samego dnia udało się zatrzymać podejrzanego mężczyznę w wieku 33 lat, mieszkańca Łodzi. W momencie zatrzymania miał on 1,7 promila alkoholu we krwi i zachowywał się agresywnie.
Został szybko obezwładniony przez funkcjonariuszy.
Prokuratura oczekuje na wyniki sekcji zwłok, która ma dostarczyć bardziej szczegółowych informacji na temat przyczyn śmierci ofiary.
- Wstępne ustalenia oględzin dokonanych na miejscu zdarzenia, w szczególności zwłok pokrzywdzonego wskazują, że najprawdopodobniej zmarł on śmiercią gwałtowną na skutek działania wysokiej temperatury i płomieni - przekazuje Kopania.
Sprawcy okrutnego morderstwa grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze dożywocia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz