[FOTORELACJANOWA]1231[/FOTORELACJANOWA]
Od startu spotkania widać było, że wrocławska młodzież bardzo dobrze czuła się na obcym parkiecie. Zdominowali pleszewian, a kolejne celne, momentami iście akrobatyczne, rzuty do kosza, dawały drużynie gospodarzy prawdziwe powody do obaw. Goście pierwszą kwartę grali niczym w transie, a podopieczni Alana Urbaniaka mogli się tylko przyglądać, jak punkt za punktem wrocławianie podwyższali swe prowadzenie. Obręcz wypluwała kolejne rzuty gospodarzy, a brak zorganizowania w szeregach obronnych przyprawiał o bóle głowy. Jednak, pleszewianie wyrwani z letargu za sprawą motywujących słów trenera Urbaniaka, wzięli sprawy w swoje ręce.
W 2 kwarcie przebieg meczu zmienił się jak w kalejdoskopie. Wykorzystując boiskowe ,,ogranie”, pleszewscy koszykarze szybko odrobili straty i wysunęli się na prowadzenie. 1 część spotkania była nauczką dla pleszewian za zlekceważenie rywali - profesjonalne nastawienie do spotkania, z którym pleszewianie podeszli do 2 segmentu meczu przyniosło wymierne efekty.
Podopieczni Alana Urbaniaka trafiali do kosza z niezwykle wysoką skutecznością, doskonale ułożyli formację obronną, dzięki czemu często odbierali piłkę i wymuszali błędy na rywalach. Rozpoczął się prawdziwy pokaz siły, który niemal nieprzerwanie trwał do momentu zawycia syreny kończącej spotkanie. Punktowy prym w spotkaniu z Wrocławiem przejęli rozgrywający: prawdziwym liderem na parkiecie był Mikołaj Spała, dla którego był to najlepszy mecz w tym sezonie. Weteran pleszewskiej drużyny był nie do zatrzymania, grał z chirurgiczną precyzją: można było odnieść wrażenie, że rozgrywający nie potrafi spudłować.
Mogła podobać się też gra Juliana Kuczyńskiego, który, niezależnie od wyniku, nieustępliwie walczył o każdą piłkę, umiejętnie ,,psując krew” koszykarzom z Wrocławia. Za każdym razem, gdy grający z numerem #13 pleszewski koszykarz dostaje szansę od Alana Urbaniaka, zostawia na boisku przysłowiowe krew, pot i łzy. Sobotnie spotkanie nie było odstępstwem od tej reguły.
W ostatniej kwarcie pojedynku, w szeregach pleszewskiej drużyny było widać duże opanowanie, a zarazem żądze zwycięstwa. Kosz nieubłaganie powiększał przewagę i odbierał rywalom ostatnie nadzieje na korzystny rezultat. Bezwzględnie obnażali wszystkie niedoskonałości w grze młodych wrocławian. Podopieczni Alana Urbaniaka byli łowcami, zaś ich boiskowi przeciwnicy - zwierzyną. Po dwóch celnych ,,trójkach” z rzędu, autorstwa Stefana Kuczyńskiego, było już jasne, kto do swojego punktowego dorobku w tabeli dopisze dwa ,,oczka”. Mimo chwil zwątpienia w pierwszej kwarcie, Pleszew zdecydowanie zdominował wrocławian.
Wysokie zwycięstwo udowodniło, że podopiecznych Alana Urbaniaka po jednym słabym meczu nie należy spisywać na straty. Kosz jest waleczny i groźny, dla żadnej drużyny nie będzie ,,wygodnym” przeciwnikiem. Kolejne mecze sezonu i dalsza walka o awans zapowiadają się ekscytująco.
KS Kosz Kompaktowy Pleszew - WKK II Active Hotel Wrocław 95:67 (14:21, 28:13, 24:20, 29:13)
KS Kosz Kompaktowy Pleszew:
Mikołaj Spała - 28,
Filip Sieradzki - 13,
De Ante Barnes - 10,
Krzysztof Spała - 10,
Patryk Marek - 10,
Patryk Cebulski - 8,
Michael Hicks - 6,
Stefan Kuczyński - 6,
Julian Kuczuński - 4,
Ponad to grali: Adam Koza i Bartłomiej Paterczyk.
WKK II Active Hotel Wrocław:
Karol Łakis - 12,
Bruno Chalicki - 11,
Borys Szopa - 10,
Szymon Łata - 10,
Konrad Rychlik - 10,
Franciszek Szuba - 8,
Maciej Szamer - 3,
Jędrzej Antczak - 3.
Ponad to grali: Stanisław Gabory, Jakub Wiaderny, Mikołaj Szpakowski, Kacper Grochocki.
Kolejne spotkanie pleszewski Kosz rozegra w Poznaniu, z tamtejszą Eneą, w niedzielę, 10 listopada, a początek spotkania zaplanowano na godzinę 20:00.
Tekst i zdjęcia: Alex Makowiecki
[ZT]7839[/ZT]
[ZT]7832[/ZT]
[ZT]7837[/ZT]
[ZT]7828[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz