Zamknij

Pachniało sensacją w Pleszewie. Lider zagrał z outsiderem [zdjęcia]

11:49, 08.12.2024 Aktualizacja: 10:53, 09.12.2024
Skomentuj Fot.: Mike Zitronsky Fot.: Mike Zitronsky

Po pokazie siły i koszykarskiej klasy, która miała miejsce podczas środowego starcia z Royal Polonią Leszno, na pleszewian czekała drużyna KK Oleśnica.

[FOTORELACJANOWA]1326[/FOTORELACJANOWA]

Fani pleszewskiego Kosza nie spodziewali się, aby dużo niżej notowana drużyna sprawiła ich ulubieńcom duży problem na parkiecie. Jednak, wydarzenia na boisku szybko miały przybrać niespodziewany obrót. 

1 kwarta upłynęła w bardzo spokojnym, niemal ślimaczym tempie. Był to niestandardowy widok - pleszewianie w tym sezonie przyzwyczaili do mocnych i dynamicznych wejść w mecz. Jednak, w pojedynku z Oleśnicą, obie drużyny nie miały zamiaru ,,otworzyć się” przed oponentem. Kolejne formacje ofensywne były układane bez nadmiernego pośpiechu, nie było też mowy o szybkich kontrach czy zakładaniu wysokiego pressingu na przeciwniku. Pleszew, który przez absencje kadrowe na parkiet musiał wyjść zmodyfikowaną pierwszą piątką (m.in brak znakomicie dysponowanego w tym sezonie Krzysztofa Spały; w pierwszym składzie Saba Murghulia), do ofensywy przechodził bardzo nieśmiało. To właśnie Gruzin wziął na siebie odpowiedzialność za zdobycze punktowe gospodarzy, mimo kilku strat i przewinień jego pierwsze minuty na boisku można było zaliczyć do udanych.

Podczas, gdy Pleszew skupił się na rzutach z półdystansu, Oleśnica postawiła na rzuty zza linii 3 punktów. Początkowo były one skuteczne i pozwoliły gościom na wypracowanie sobie niewielkiej przewagi, jednak ich dystansowa amunicja szybko się wyczerpała i piłka przestała znajdować drogę do kosza. Niestety, niska skuteczność rzutów nie dotyczyła jedynie Oleśnicy. Pleszewscy koszykarze również mieli problem ze znalezieniem swoistego rytmu na boisku, a w atakach nie widać było zbyt dużego zaangażowania. Obie drużyny sprawiały wrażenie rozleniwionych, a na boisku panował duży ,,bałagan”. Na domiar złego, to goście utrzymywali prowadzenie, a Pleszew bezradnie i nieskutecznie gonił wynik.

Widoczny stał się brak Filipa Sieradzkiego - pod koszem brakowało wzrostu, problem stwarzały także zbiórki. Podopieczni Alana Urbaniaka nie mogli znaleźć sposobu na przełamanie punktowej posuchy - trudno było im się przebić pod kosz rywali i kompletnie nie mogli wstrzelić się za 3. Styl gry stał w zdecydowanej opozycji do tego, który pleszewianie zaprezentowali w poprzednim meczu, przeciwko drużynie z Leszna. Dowodem na to, jak źle wyglądała ofensywa pleszewian, jest fakt, iż przez całą drugą kwartę zdobyli zaledwie 7 punktów.

Na szczęście, mimo, że pleszewianie nie mogli doprowadzić do wyrównania, Oleśnica nie potrafiła zbudować sobie dużej przewagi. Jednak, gdy w połowie 3 kwarty goście nadal byli na prowadzeniu, w sercach sympatyków Kosza zagościł niepokój. Na szczęście, pleszewscy koszykarze ocknęli się, zanim było za późno.

Wyrwani z letargu gospodarze wrzucili wyższy, ofensywny bieg i kilkoma celnymi trójkami oraz skutecznymi kontrami doprowadzili do wyrównania, a po chwili wyszli na długo wyczekiwane prowadzenie. Ciężar gry na swe barki wziął Michael Hicks, który w kluczowym momencie uruchomił swój koszykarski ,,killer instinct”, odwracając losy pojedynku (po zakończeniu spotkania, przy jego nazwisku na protokole meczowym widniało niebagatelne 26 punktów: season high!). Po nonszalanckim alley-oopie, który wyegzekwowali Hicks i Barnes, było już wiadome, że Pleszew nie pozwoli na ponowną utratę prowadzenia.

Po kilkunastu nerwowych, szarpanych minutach gry, w szeregi gospodarzy wrócił spokój. Oleśniczanie nie byli już w stanie się podnieść, a Pleszew bez większego trudu powiększał prowadzenie i na kilka minut przed końcową syreną, mecz był rozstrzygnięty. 

Postawa pleszewian w tym spotkaniu nie należała do podręcznikowych przykładów gry w koszykówkę. Popełniali wiele błędów, w ofensywie brakowało skuteczności, w defensywie zdecydowania i determinacji. Kosz Pleszew nie zademonstrował fanom pięknego basketu, jednak w koszykówce nie przyznaje się punktów za styl. W myśl znanego porzekadła -  mężczyzny nie poznaje się po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak kończy. A pleszewianie spotkanie z Oleśnicą zakończyli po mistrzowsku. 

Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew – WrapMania.eu KK Oleśnica 78:61 (24:10, 7:15, 20:18, 27:8)

Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew:

Michael Hicks - 26,

Patryk Marek - 12,

Saba Murghulia - 12,

De Ante Barnes - 10,

Patryk Cebulski - 9,

Mikołaj Spała - 9.

Ponad to grali: Julian Kuczyński, Adam Koza, Bartłomiej Paterczyk.

WrapMania.eu KK Oleśnica:

Łukasz Uberna - 16,

Jarosław Bartkowiak - 15,

Dawid Piasecki - 11,

Bartłomiej Rodak - 10,

Michał Zakrzewski - 3,

Karol Wiśniewski - 2,

Konrad Październy - 2,

Mateusz Groń - 2.

Ponad to grali: Aleksander Gniewek, Wojciech Sienkiewicz, Szymon Pietrzak, Łuksz Horn.

Kolejne spotkanie na własnym parkiecie pleszewscy koszykarze rozegrają w sobotę 14 grudnia, kiedy to podejmą niepokonaną drużynę Pogoni Prudnik, która zmierza po awans na parkiety 1 ligi. Czy prudniczanie będą w stanie pokonać Kosza? Warto się wybrać na to spotkanie, którego początek zaplanowano na 19:30.

 

[ZT]8488[/ZT]

[ZT]8485[/ZT]

[ZT]8482[/ZT]

[ZT]8470[/ZT]

[ZT]8442[/ZT]

 

(ALEX)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%