[FOTORELACJANOWA]1348[/FOTORELACJANOWA]
Pleszew, lider tabeli, na własnym terenie podejmował niepokonaną Pogoń Prudnik (nie zajmowali 1 miejsca w tabeli, ponieważ mieli mniej rozegranych meczów). Pojedynek koszykarskich tytanów zapowiadał się niezmiernie ekscytująco, a jego rezultat mógł zaważyć na dalszym przebiegu sezonu. Trybuny na hali przy Szkolnej 5 pękały w szwach i znalezienie miejsca siedzącego było nie lada wyzwaniem. To, jak ważne było sportowe spotkanie na szczycie, było wyczuwalne w powietrzu.
Koszykarze obu drużyn od samego początku pojedynku pokazali, dlaczego to oni rywalizują o pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Nawet niedzielny kibic mógł dostrzec, że obie ekipy prezentują basket na bardzo wysokim poziomie. Pleszewianie i prudniczanie grali punkt za punkt, nie pozwalając sobie ani na jeden moment słabości. Obie drużyny nie mogły znaleźć słabej strony u przeciwników, nikt nie mógł przechylić szali na swoją stronę. Gdy już wydawało się, że jedna ze stron rozpoczyna serię punktową, która pozwoli wyjść na prowadzenie, przeciwnicy błyskawicznie odpowiadali - nie było więc mowy o szybkim wypracowaniu sobie przewagi.
Kibice byli świadkami bardzo twardej gry, żaden z koszykarzy nie planował zejścia z drogi oponenta, nikt ,,nie cofał ręki”. Liczyło się każde posiadanie, toteż salwa braw na trybunach rozlegała się zarówno po punkcie gospodarzy, jak i pudle gości. Gra Kosza Pleszew od początku spotkania mogła się podobać - zawodnicy byli zdeterminowani, ani na moment nie ,,odpuszczali” w defensywie, a ich nadgarstki były dobrze naoliwione, dzięki czemu piłka regularnie trzepotała w siatce.
Goście nie pozwalali pleszewianom na łatwe punkty, podopieczni Alana Urbaniaka często więc stawali na linii rzutów wolnych. Prudnik nie dostał równie dużo okazji do oddawania rzutów za jeden punkt, jednak rekompensowali to trafieniami ,,za trzy”. Równo z syreną kończącą pierwszą kwartę, Pleszew prowadził czterema punktami. Oczywiście, nie była to przewaga dający jakikolwiek komfort i przed pleszewskimi koszykarzami stało 30 minut ciężkiej pracy.
Prudnik szybko odrobił niewielką stratę i przez kolejne minuty na parkiecie nikt nie potrafił udowodnić swojej wyższości nad rywalem. W tym miejscu na wielkie słowa uznania zasługuje Filip Sieradzki. Center Kosza Pleszew przez cały mecz wykonywał olbrzymią pracę pod koszem. Ostatecznie, zanotował 11 zbiórek - dokonał tego pomimo kontuzji. Prawdziwy wojownik. Pierwsza połowa zakończyła się remisem: 36-36.
Po wyjściu z szatni rozpoczął się koszykarski koncert Pleszewa. Wirtuozi basketu grali jak z nut, można było odnieść wrażenie, że Prudnik po 15 minutach przerwy stał się kompletnie inną drużyną. Przygniotła ich gorąca atmosfera hali i morze kibiców w niebiesko-białych barwach, którzy na kolejne punkty pleszewian reagowali iście euforycznie. W obliczu defensywy Pleszewa gwiazdy Prudnika przestały lśnić i gospodarze wyszli na przewagę. Pierwsze skrzypce rozgrywał Michael Hicks. Amerykanin udowodnił, że w kluczowych momentach zawsze można na niego liczyć.
Ognisty doping sympatyków Pleszewa sprawił, że ich ulubieńcy grali jak natchnieni. Prudnik z kolei miał olbrzymi problem z faulami, wkroczyli w ,,bonus” i pleszewianie mogli notować łatwe punkty z linii rzutów wolnych. Gdy w czwartą kwartę gospodarze wkraczali z 9-punktowym prowadzeniem, wydawać się mogło, że nic już nie stanie im na drodze do zwycięstwa. Niestety, Prudnik dźwignął się z kolan. Niepokonani w tym sezonie goście odzyskali swój animusz i konsekwentnie zmniejszali przewagę.
Pleszewianie natomiast ,,złapali zadyszkę” i pozwolili, aby wygrana powoli uciekała im z rąk - przewaga stopniała do jednego punktu. Wtedy jednak doszło do wydarzenia, które przyćmiło dotychczasowe meczowe emocje. Na minutę i 21 sekund do końca, Pleszew miał piłkę i atakował kosz rywali. Hicks podał do Cebulskiego, który próbował wejść pod kosz. Odegrał on piłkę do Mikołaja Spały, jednak zawodnik Prudnika nogą przeciął podanie. Niezwykle kontrowersyjną decyzję podjął wtedy sędzia, który zadecydował o przyznaniu piłki gościom.
Kilka chwil później, po trafionym ,,floaterze” na jednopunktowe prowadzenie wyszli goście. Ostatni rzut w meczu oddał Patryk Marek, jednak z trudnej pozycji nie był w stanie trafić do kosza. Mecz zakończył się rezultatem 69-70. Pleszewianie byli niezwykle bliscy zwycięstwa. Koszykarze zdecydowanie zasługują na słowa pochwały.
Spotkanie to było świętem basketu i bardzo emocjonującym widowiskiem. Pleszew spada na drugie miejsce w tabeli, jednak w walce o awans z pewnością nie składa broni.
Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew - Pogoń Prudnik 69:70 (24:20, 12:16, 26:17, 7:17)
Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew:
Michael Hicks - 18,
Filip Sieradzki - 16,
Patryk Marek - 15,
Krzysztof Spała - 8,
De Ante Barnes - 7,
Mikołaj Spała - 5.
Ponad to grał Patryk Cebulski.
Pogoń Prudnik:
Jakub Sadowski - 19,
Tomasz Prostak - 13,
Grzegorz Mordzak - 10,
Tomasz Nowakowski - 10
Maciej Garwol - 10,
Paweł Nowicki - 4,
Marc-Oskar Sanny - 2,
Wojciech Jakubiak - 2.
Ponad to grał Patryk Garwol.
Ostatnie spotkanie w tym roku, będące również spotkaniem kończącym pierwszą rundę zmagań w 2 Lidze Mężczyzn, pleszewski Kosz zagra w najbliższą środę, w Poznaniu, gdzie o godzinie 19:30 rozpocznie się spotkanie z MKK Pyrą.
Po tym spotkaniu koszykarzy czeka dwutygodniowa przerwa, a po niej start drugiej rundy, która wystartuje 4 stycznia, kiedy to pleszewianie udadzą się do Kłodzka, na mecz z tamtejszą Twierdzą.
Tekst i zdjęcia: Alex Makowiecki
Nnn19:21, 15.12.2024
W nawiązaniu do "kontrowersyjnej" decyzji sędziego na 1:21 do końca wypadałoby napisać, że wcześniej nastąpił błąd 24 sekund. Trochę obiektywizmu. 19:21, 15.12.2024
Kibic15:46, 16.12.2024
0 0
Gdyby został odgwizdany błąd rywala w postaci przecięcia podania nogą, to żadnego błędu 24 sekund by nie było i Kosz grałby akcję 14 sekund. To tak wyjaśniając jak chcesz się Pan/Pani czepiać. 15:46, 16.12.2024