[FOTORELACJANOWA]1425[/FOTORELACJANOWA]
Mecz z Obrą był na to idealną okazją - główny kandydat do spadku nie prezentował w sezonie tak wysokiego poziomu jak dwójka ostatnich katów Pleszewa - Wrocław i Zgorzelec. Na własnym terenie, przeciwko Kościanowi, 2 punkty były koniecznością. Warto było także wygrać wysoko, aby pomóc zapomnieć o weekendowym blamażu. Na szczęście, Kosz Pleszew stanął na wysokości zadania.
Na parkiecie szybko zarysował się scenariusz spotkania. Pleszewianie wkroczyli w mecz z impetem, widać było determinację i żądzę zwycięstwa. Gospodarze zdominowali rywali pod każdym aspektem, akcja po akcji zwiększając dorobek punktowy. Szczególnie wyróżniała się przewaga na zbiórce. Obra pod koszem nie miała żadnych argumentów - pleszewski Kosz skrzętnie to wykorzystał i przez cały mecz żerował na punktach drugiej szansy.
Czerwona latarnia ligi nie była także przekonująca w ofensywie. Rzutowa niemoc w połączeniu z dobrą defensywą gospodarzy sprawiły, iż biało-niebiescy już po pierwszej kwarcie wyszli na wysokie, niemal 20 punktowe prowadzenie.
Druga kwarta była nieco lepsza w wykonaniu Obry, jednakże drużyna Alana Urbaniaka nie zwolniła tempa. Kolejne celne trójki oraz penetrujące obronę wjazdy pod ,,kubeł” sprawiły, że Pleszew trzymał gości na bezpieczny dystans. Gdy Michael Hicks, po kolejnym trafionym rzucie zza łuku krzyknął głośne ,,hundred” (z ang. sto), kibice przekonali się, że Kosz nie ma zamiaru zwalniać tempa - będą chcieli przebić magiczne 100 punktów. Byli na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu: z końcem pierwszej połowy gospodarze na swoim koncie mieli 64 punkty.
3 kwarta również obnażyła defensywną niemoc Obry Kościan. Filip Sieradzki, który nie miał najmniejszego problemu z defensorami gości, urządził sobie podkoszową ucztę; przepychając rywali na lewo i prawo, zdobywał łatwe punkty. Bardzo dobre spotkanie rozegrał także Money in the Bank: Michael Hicks. Wykorzystał to, że rywale nie są w stanie za nim nadążyć i zabawił się z nimi, trafiając kolejne rzuty z dystansu. Na koniec meczu, przy jego nazwisku widniały 23 punkty, w tym siedem celnych trójek.
Pozytywnym akcentem na koniec trzeciej kwarty był efektowny floater zza łuku równo z ,,buzzerem”, którego autorem był Dawid Semczyszyn. Ostatnia część spotkania była formalnością: trener doskonale wiedział, że koszykarze nie wypuszczą już zwycięstwa z rąk, dzięki czemu szanse na parkiecie dostali najmłodsi pleszewscy koszykarze. Przebito także barierę stu punktów - jak dotąd, w sezonie udało się to tylko raz, w meczu otwarcia, ze Stalą II Ostrów.
W ostatnich minutach spotkania częściej punktowali goście, jednak nie był to powód do obaw - Pleszew na parkiecie nie musiał już nic udowadniać. Gdy zabrzmiała końcowa syrena, na pleszewskich koszykarzy czekała salwa braw. Widać i słychać było, jak bardzo potrzebne było to zwycięstwo.
Spotkanie z Obrą Kościan było pokazem ofensywnej siły pleszewskiego basketu. Wysoka wygrana pojawiła się w idealnym momencie; może ona pomóc odbudować formę Kosza, która w ostatnim czasie wyraźnie szwankowała. Liczmy na to, że udane spotkanie z Kościanem będzie impulsem, który rozwieje ciemne chmury, zabrane nad pleszewskim basketem.
Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew - Remli Basket Club Obra Kościan 105:79 (36:17, 28:27, 25:16, 16:19)
Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew:
Michael Hicks - 23,
Filip Sieradzki - 21,
Mikołaj Spała - 20,
De Ante Barnes - 11,
Eryk Adamiec - 8,
Patryk Marek - 5,
Saba Murghulia - 5,
Patryk Cebulski - 4,
Dawid Semczyszyn - 3
Bartłomiej Paterczyk - 3,
Julian Kuczyński - 2.
Ponad to grał Patryk Kaczmarek
Remli Basket Club Obra Kościan:
Jędrzej Janowicz - 19,
Gerard Świerczyk - 15,
Mateusz Kaczmarek - 14,
Piotr Górecki - 10,
Jan Sobiech - 8,
Hubert Kaźmierczak - 5,
Adam Nawrocki - 3,
Ernest Wacyra - 3,
Jeremiasz Domagała - 2.
Ponad to grali: Olivier Czekała, Mateusz Kauzer.
Kolejne spotkanie Kosz Pleszew rozegra w środę, 12 lutego, we Wrocławiu, gdzie rywalem będzie zespół WKK II Wrocław. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18:00.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz