Była to szkoła poza powiatem pleszewskim, więc wszelkie podobieństwo do miejsc i osób jest niezamierzone. Pierwsze zajęcia z klasami 7-8 odbyły się w bardzo miłej atmosferze, młodzież była zaangażowana w zadania i skupiona na treściach, towarzyszące im panie nauczycielki również wykazywały życzliwe zainteresowanie. Niestety drugie zajęcia dla klas 6 były totalną katastrofą, choć treści zostały przekazane, a zadania przez dzieci wykonane. Co się więc wydarzyło?
Dwójka nauczycieli, prawdopodobnie moich rówieśników, siedząc na końcu sali rozmawiała ze sobą bite 45 minut nie siląc się na szept. Nic więc dziwnego, że uczniowie idąc za ich przykładem również robili sporo hałasu głośnymi rozmowami. Miałam na końcu języka upomnienie tych państwa, ale powstrzymała mnie zawodowa solidarność (też jestem pedagogiem, choć nie pracowałam w szkole). Pomyślałam, że porozmawiam z nimi po zajęciach tak, żeby uczniowie nie byli tego świadkami. Niestety nie udało się to, bo pan i pani opuścili salę i zniknęli jeszcze przed uczniami. Jeszcze przez jakiś czas będę żałować swojej solidarności zawodowej, empatii i kultury osobistej. Czy moje ego czuje się urażone? Nie, bo to w ogóle nie jest o mnie, ale mimo wszystko zastanawiam się, jak czuliby się ci państwo, gdybym jako postronny obserwator na ich zajęciach non stop z kimś rozmawiała… zastanawiam się też, czy rzeczywiście państwo byli tak znudzeni prezentacją czy po prostu naszą narodową słabością jest niechęć do poszerzania swoich horyzontów i wiedzy. Jednak to, co najważniejsze, ta dwójka nauczycieli pokazała mi, dlaczego tak często przesłanie kierowane do dzieci - zupełnie do nich nie trafia!
To dlatego, że w ogóle ograniczony sens ma MÓWIENIE do dzieci. To, co kształtuje ich osobowość i zachowania to efekt lustra - dzieci naśladują dorosłych. Co więcej, nie dzieje się to od kiedy dziecko kończy pięć czy dziesięć lat, ale od urodzenia! Wtedy, kiedy jeszcze nam się wydaje, że dziecko nic nie rozumie. Oj, zdziwilibyście się, jak świetnie wiele rzeczy rozumie. Dlatego abstrakcyjnym oczekiwaniem nauczyciela jest domaganie się od uczniów skupienia na zajęciach, które sami nauczyciele lekceważą rozmawiając. Uczniowie dostali sygnał, że te zajęcia są bez większego znaczenia i można sobie porozmawiać czy pożartować wzorem pedagogów, którzy są w szkole nie tylko po to, żeby przekazać wiedzę, ale też dawać przykłady dobrych postaw, wartych naśladowania.
Jak mawiał klasyk (Tytus Liwiusz): “Słowa uczą, ale przykłady pociągają”.
[ZT]10028[/ZT]
[ZT]10150[/ZT]
[ZT]10106[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz