Zamknij

Kim są współcześni Samarytanie i co nas łączy z drugim człowiekiem ? Felieton na niedzielę

09:53, 13.07.2025 Aktualizacja: 10:13, 13.07.2025
Skomentuj

W niedzielę w kościele słyszymy historię o miłosiernym samarytaninie. Ta opowieść jest odpowiedzią Jezusa na pytanie o to, co jest w życiu najważniejsze.

Uśmiecham się pod nosem: tydzień temu felieton był poświęcony ważności pytań. I proszę – przychodzi człowiek z pytaniami. Chyba jest też tak, że w życiu człowieka przychodzi czas pytań; do siebie, do „świata”, do Boga. Chyba zgodzimy się z twierdzeniem, że zmieniamy się jako ludzie, dojrzewamy. Po prostu, po czasie (i sumie różnych doświadczeń) inaczej patrzymy na życie.

Trzeba troszkę uważności i wiedzy, żeby wejść w sens opowieści o miłosiernym samarytaninie. Proszę pozwolić na kilka faktów. Kluczowymi w tej narracji są dwa słowa: miłosierdzie i … samarytanin. Zacznijmy od drugiego pojęcia. Samarytanie nie mieli dobrej reputacji wśród narodu Izraela. Byli kimś w rodzaju ludzi „drugiej kategorii”. Szukam dobrego porównania na dziś: proszę wybaczyć takie skojarzenie – samarytanie byli, jak dla nas ludzie z Ukrainy. Niby wojna ale … wracajcie do siebie? Zabieracie nam pracę, dali wam przywileje, wcale nie macie tak źle, mordowaliście naszych – to tylko niektóre ze stwierdzeń (łagodnych) jakie często słyszę. W podobny sposób patrzono na Samarytan. I o dziwo, człowiek „drugiej kategorii” okazuje CZŁWIECZEŃSTWO i to jeszcze jednemu z naszych, a nasi: lewita i kapłan mu nie pomogli. Szokujące.

Drugie, kluczowe słowo  w tej opowieści to miłosierdzie. Tylko w ten sposób można nazwać to, co się dzieje. Wszystko aż krzyczy, żeby zostawić człowieka na pół umarłego: nie pomożesz mu, ryzykujesz własnym życiem, to jest obcy, co ciebie to obchodzi, niech odpowiednie służby się nim zajmą itd. itp. Kto z nas nie wypowiadał podobnych rzeczy? Dlatego ZACHOWANIE SAMARYTANINA staje się POSTAWĄ, żeby nie powiedzieć PODSTAWĄ … człowieczeństwa? On nie tylko zatrzymał się i okazał zainteresowanie, wzruszenie. Ten człowiek zaangażował się w ratowanie. On dotyka, opatruje rany, zabiera i daje schronienie. Ta gospoda o której mowa w ewangelii, do której zabiera zagrożonego człowieka jest symbolem Kościoła, do którego przyprowadzają, przywożą ludzi pobitych, pogardzanych, wyzyskanych i proszą nas LUDZI KOŚCIOŁA – miejcie o nich staranie!!!

Łączy nas taka postawa czy też uważamy Samarytan za frajerów, naiwniaków. Ok, trzeba pomagać ale, … nie to jest głównym nurtem życia. Natomiast ludzie, którym pomagają współcześni Samarytanie to … znów szukam właściwego na dziś porównania: uchodźcy/najeźdźcy z granicy.  A może zupełnie blisko: nasi bezdomni w Pleszewie, czy też sąsiadka obok, która ma zszargane nerwy i już po prostu nie jest w stanie ogarniać życia?

Co nas łączy?

To chyba dobrze świadczy o nas kiedy … jesteśmy siebie ciekawi? Prawda?

Ech i znów pytania „a odpowiedzi brak” …

Bo chyba właśnie o to chodzi, żeby widzieć siebie w tym pobitym, poturbowanym, na pół umarłym, potrzebującym, bez siły nawet na krzyk o pomoc. Zobaczyć siebie w nim!!! Czy ważne jest wtedy to, kto mi pomoże? Kim jest, skąd czy dokąd idzie i dlaczego mi pomaga?

Kończę pisanie, wstaje dzień, Iga wygrała Wimbledon, o niżu genueńskim już cisza. I tylko nie mam pojęcia dlaczego puściłem sobie w tle „Wielką wodę” autorstwa Zbigniewa Preisnera i Andrzeja Sikorowskiego w wykonaniu Janusza Radka. Boże  … jakie to wszystko aktualne!!!

Farski Proboszcz

[ZT]12114[/ZT]

[ZT]12254[/ZT]

 

(ks. Dariusz Brylak - Farski Proboszcz )

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%