Adwent oznaczał przyjście/przyjazd cesarza lub ważnego dygnitarza do Rzymu. W znaczeniu religii chrześcijańskiej oznacza przyjście Jezusa.
Czas Adwentu jest podzielony na dwie części. Pierwsza to uświadomienie sobie czasu przemijania, a tym samym, jak wierzymy oczekiwania na przyjście Jezusa po mnie - do mnie. Niektórzy mówią na to: koniec świata. Druga część Adwentu (od 16 grudnia) jest bezpośrednim przygotowaniem do Świąt Bożego Narodzenia, czyli odkrywania, że Jezus już jest przy nas.
Adwent to czas czekania – aktywnego czekania. Odkryłem, że tylko to, co wyczekane nadaje smak i nie przemija.
Skąd to wiem? Wciąż to odkrywam. Natomiast bardzo ważne są takie wydarzenia, które dają głębsze rozumienie. Nazywamy to życiowym doświadczeniem albo szkołą życia. To są momenty bezcenne, ponieważ pomagają bardziej rozumieć. Chcę opowiedzieć o jednym z takich wydarzeń, które pomogło mi zrozumieć sens czekania.
Kończyłem szóstą klasę szkoły podstawowej, kiedy nasz tata poważnie zachorował i trafił na prawie miesiąc do szpitala. W głowie małego chłopca, który nie wszystko jeszcze rozumie pojawiła się świadomość zagrożenia, że oto dotychczasowy, znany świat po prostu runie, że nic już nie będzie takie samo. Bałem się potwornie, Z pomocą przyszły obowiązki. Zestaw zajęć, które trzeba systematycznie, codziennie wykonać w gospodarstwie. Te obowiązki, pomagały opanować lęk: co będzie z tatą? Co będzie z nami? Jak sobie damy radę? Żniwa za pasem. A ty właśnie skończyłeś szóstą klasę podstawówki.
Jednym z obowiązków było dbanie o kondycję dwóch koni, które nie były już potrzebne do pracy, ale jako miłość taty, zostały w gospodarstwie. Taki sentyment. Dbanie o te piękne zwierzęta jest zajęciem wymagającym. Koń jest wrażliwy np. na rodzaj paszy, na jej ilość, czas podawania. Wszystko ma znaczenie!!! Dbając o te zwierzęta, marzyłem, żeby tata już wrócił i często zastanawiałem się, czy dam radę utrzymać wygląd zwierząt i ich kondycję tak, żeby tata by zadowolony, kiedy już wreszcie wróci. Żeby nie musiał się martwić.
Wreszcie ten dzień nadszedł. Skończyło się czekanie. Tata przyjechał ze szpitala i … pierwsze kroki po przywitaniu z mamą, z nami skierował do stajni, do swoich ukochanych koni. Obserwowałem go, byłem ciekaw, jak zareaguje na widok zwierząt. Może to uproszczenie, ale… od tamtego czasu właśnie tak wyobrażam sobie sąd ostateczny i przyjście Jezusa. Pamiętam, jak nasz tata, któremu zawdzięczaliśmy życie, który doskonale nas znał, kochał I wychowywał, patrzył wtedy w stajni na te zwierzęta, czyli na moją pracę przy nich. Pamiętam jego śmiejące się z zadowolenia oczy. A mnie ciężar spadł z serca i jednocześnie chyba to serce wypełniła radość z tego, że tata jest znowu z nami i … duma płynąca z dobrze spełnionego obowiązku … coś pięknego!!! Też tak macie?
Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, …który przyjdzie sądzić żywych i umarłych …
Dobrego czekania!!!
Farski Proboszcz
[ZT]8228[/ZT]
[ZT]8338[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz