
Coraz większą popularność zdobywa catering nie tylko z okazji dużych rodzinnych uroczystości, ale także z okazji większych świąt. Rozumiem przyczynę tego stanu rzeczy, mimo wszystko namawiam do odnalezienia radości z samodzielnego gotowania. Dlaczego? Czy jestem zbyt okrutna?
Wybór cateringu wydaje się oczywisty. Brakuje czasu, za to nie brakuje pieniędzy. Poza tym, pokolenie dzisiejszych ludzi w średnim wieku napatrzyło się na swoje mamy, babcie i prababcie, które “urabiały się po łokcie” przed każdymi świętami wielkanocnymi (ale nie tylko tymi). Później zdecydowana większość z nich nie miała już siły na radosne świętowanie i cieszenie się uroczystym posiłkiem. Stół musiał być zawsze bogato zastawiony, nawet w trudnych czasach Polski Ludowej.
Oczywiście w każdej dekadzie to “na bogato” oznaczało coś odrobinę innego. Jeszcze większy bunt wielu kobiet może budzić fakt, że panowie (synowie, partnerzy, ojcowie, bracia) niekiedy okazują tęsknotę za domowymi posiłkami, choć nie wykazują chęci pomocy w ich przygotowaniu (oczywiście to się powoli zmienia, ale naprawdę POWOLI).
Dlatego właśnie dziś dużo łatwiej zamówić pracochłonne dania czy ciasta w ramach świątecznego cateringu. Solidaryzując się z kobietami zmęczonymi codziennymi obowiązkami - rozumiem. Ale jednocześnie chcę postawić śmiałą tezę - być może w historii świata, naszego kraju i naszego miasta tak naprawdę kobiety nie doświadczyły jeszcze radości z gotowania, a zamiast tego był to zawsze obowiązek, przymus czy ambicja. Często też słyszę od pacjentek: “ale ja nie lubię gotować” “nie mam czasu na przygotowywanie obiadów”.
Co zatem możemy zrobić, żeby tę radość z gotowania odkryć?
- Uczyń gotowanie wspólną domową odpowiedzialnością wszystkich członków rodziny. Podzielcie się robieniem zakupów, procesem przygotowania dań i podawania do stołu. Jeśli mieszkasz sam/sama zaproponuj wspólne gotowanie sąsiadce/sąsiadowi lub samotnemu członkowi rodziny.
- Angażuj nawet najmłodsze dzieci (od dwóch lat), one też mogą coś przynieść, umyć, wymieszać. Niech uczą się od małego.
- Nie traktuj tego zbyt poważnie. Jeśli coś się wysypie lub ktoś w kogoś rzuci orzechem lub truskawką czy pobrudzi jogurtem - nic takiego się nie stanie. Liczy się dobra zabawa.
- Jeśli pracujesz, wykorzystaj weekendy i wolne wieczory. Możesz też wybrać dwa, trzy dni w tygodniu, by przygotować coś więcej na kilka dni.
- Szukaj w książkach kucharskich lub w internecie jak najprostszych i jak najszybszych przepisów z dostępnych składników.
- Nie zrażaj się porażkami, jeśli coś nie wyjdzie, odgrzej pierogi lub mrożoną pizzę. To nie grzech. No i próbuj dalej.
- Po gotowaniu wspólnie posprzątajcie, to niestety ta mniej przyjemna część.
- Przygotujcie pełne nakrycie stołu, może czasami serwetki, świeże kwiaty, wieczorem świece. W miłym otoczeniu i pięknie podane jedzenie smakuje lepiej.
- Daj sobie wytłumaczyć, że na święta stół nie musi uginać się od potraw.
- Starajcie się eksperymentować, przygotowywać dania z różnych części świata (te proste) albo takie z ciekawych składników, jak najbardziej kolorowych - będzie więcej radości.
Nie lubimy zmieniać swoich nawyków, więc nie wszyscy mogą być zadowoleni z takiego porządku rzeczy. Dlaczego warto to zrobić i mimo wszystko spróbować?
- Wspólne gotowanie to dobry sposób na niejadków w każdym wieku. Dzieci uczą się oswajać z jedzeniem, dotykać je, wąchać, próbować, a angażując się w proces przygotowania, chętniej jedzą. Uczą się też, że jedzenie to istotny (choć nie najważniejszy) element życia.
- Takie zajęcia pielęgnują i wzmacniają rodzinne więzi. Niestety mamy dziś tendencję do spędzania czasu na zasadzie “każdy w swoim kącie”. Uczymy się współpracy, kompromisów, współdziałania, spędzania czasu bez ekranów - tak, mówię o nas - dorosłych. To może być świetna okazja, żeby spojrzeć sobie w oczy, razem się pośmiać, a może zauważyć smutek na czyjejś twarzy.
- Wspólne gotowanie odciąża członka rodziny, który zwykle zajmował się tym sam. Czuje się on wspierany i doceniany. Warto tę osobę pytać, jeśli czegoś nie wiemy, nie znamy kolejnych kroków w przygotowaniu posiłków.
- Gotowanie całą rodziną to także wspólne jedzenie. Dzieci, które jadły z rodziną co najmniej jeden posiłek w ciągu dnia mają lepszy obraz własnego ciała, mniej zaburzeń odżywiania, lepsze zdrowie psychiczne, a nawet lepsze wyniki w nauce. Wspólne posiłki budują poczucie bezpieczeństwa i więzi. A to buduje poczucie własnej wartości.
- Choć cateringi w małych miastach dostarczają świeże i smaczne produkty, tylko samodzielne przygotowanie posiłku daje pewność, że będzie on zrobiony w pełni higienicznie, z najlepszej jakości składników.
Jeśli mimo wszystko uważasz, że nie masz na to czasu, zastanów się, ile czasu poświęcasz na scrollowanie mediów społecznościowych, oglądanie seriali czy programów na różnych platformach, granie w gry lub plotkowanie z koleżanką oraz czy to wszystko zapewni Ci wsparcie, miłość, radość, wdzięczność i poczucie sensu. Nie ma nic złego w skorzystaniu z cateringu, gdy z różnych powodów zdarzają się sytuacje kryzysowe, gdy jednak w stabilnej rzeczywistości zaoszczędzony na gotowaniu czas inwestujemy w zajęcia, które nas od siebie oddalają, zamiast przybliżać, może warto rozważyć poszukiwanie radości we wspólnym gotowaniu?
[ZT]10700[/ZT]
[ZT]10547[/ZT]
[ZT]10457[/ZT]
[ZT]10491[/ZT]
[ZT]10343[/ZT]
[ZT]10565[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz